2 października 2019

6 tydzień ciąży.


Święta...
Wielkanoc...

"Trzeba żebyś żył dla innych,
jeżeli chcesz żyć dla siebie."
- Seneka Młodszy

6 tydzień ciąży.
W Lany Poniedziałek zaczęliśmy 6 tydzień (oczywiście według moich obliczeń, które potwierdziły się na wizycie pod koniec kwietnia). Święta - jak to święta, wszyscy znajomi wrócili na wieś i wieczorem piliśmy. Każdy zwrócił uwagę na to, że nie palę i nie piję, ale zdołaliśmy ich przekonać tym, że rzucam palenie, a nie piję bo rano muszę prowadzić auto.
Dzień po świętach bardzo źle się czułam. W pracy miałam sporo klientów co nie było mi akurat tego dnia na rękę, ponieważ pół dnia spędziłam w toalecie. Do objawów ciąży dołączyły wymioty i nadwrażliwość na zapachy... Apetyt mi nie zmalał, ale to co zjadłam od razu lądowało w toalecie. W tym tygodniu również zauważyłam powiększone piersi oraz delikatne bóle brzucha - wrażenie jakby narządy się rozciągały. Męczący objaw jaki się też pojawił był totalny brak sił i energii. Do pracy dojeżdżałam autobusem i droga na i z przystanku była dla mnie tragedią. Odcinek, który normalnie pokonuję w 7 minut w tym okresie pokonywałam w 30min, ponieważ nie miałam siły podnieść nóg, aby iść dalej...
Kolejny cały tydzień spędziliśmy z moim partnerem wspólnie, ponieważ w sobotę po świętach mieliśmy wesele, więc nie wyjechał w trasę. Ten tydzień był wspaniały z tego powodu, że do mnie i do mojego partnera dotarła w końcu informacja, że będziemy rodzicami i się bardzo z tego cieszyliśmy, przytulania brzucha, uważanie mnie "za dwoje", spełnianie zachcianek, które również już się pojawiły i tak dalej...
Podczas wesela bardzo łatwo wykręciłam się z nie spożywania alkoholu w prosty sposób. Pojechaliśmy na nie, własnym autem i nikogo nie dziwiła moja abstynencja.
A równy tydzień od Lanego Poniedziałku mieliśmy kolejną wizytę USG...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz